IIFYM – Koncepcja żywieniowa IF IT FITS YOUR MACROS

Powstała ona jako nieco ekscentryczne przeciwieństwo klasycznej diety kulturystycznej opierającej się w głównej mierze na kurczaku, ryżu i brokułach. Zyskała dużą rzeszę entuzjastów, którzy za pewne znudzili się jedzenie w kółko tego samego.
Dla tych, którzy nie wiedzą na czym w ogóle polega koncepcja w dosłownym tłumaczeniu ,,jeśli tylko pasuje do Twoich makroskładników’’. Założeniem tej strategii jest zbilansowanie swojej diety o wymaganą podaż węglowodanów, białek i tłuszczów.

Koncepcja ta pojawiła się na forum bodybouliding.com w roku 2009 w odpowiedzi na szereg pytań dotyczących składników pokarmowych, które można, a których nie można w okresie redukcji u osób ćwiczących na siłowni. Pomysłodawcą był Eric Stevens – zapaśnik, który chciał uświadomić, że kluczową kwestią jest bilans kaloryczny i podaż makroskładników, a skuteczna redukcja nie musi ograniczać się do zaledwie kilku produktów – tzw. ,,czyste’’.

Możemy znaleźć szereg diet, które polegają na wykluczeniach produktów powodujących problemy z gospodarką cukrową, z układem trawiennym, uwzględniające stopień przetworzenia produktów, czy zawartość w nich substancji antyodżywczych, alergizujących itd., a naprzeciw tego stanął IIFYM – czyli zupełnie nie zagłębiający się w jakość spożywanego pokarmu schemat żywieniowy.
Zapewne jako dietetycy kliniczni, którym najbardziej zależy na zdrowiu sądzicie, że będziemy mocno negować i odwodzić Was od tego typu odżywiania. Jednak uważamy, że we wszystkim trzeba zachować złoty rozsądek. Oczywiście dla osób, które są zdrowe i którym wyłącznie zależy na aspekcie sylwetkowym – taki system żywieniowy na pewno będzie bardzo wygodny.
Jednak wnioskując po naszych obserwacjach w pracy z pacjentami – dłuższy okres jedzenia śmieciowego mocno odbije się na naszym zdrowiu – no chyba, że znowu mamy do czynienia z genetycznym świrem z bardzo silnym układem odpornościowym, trawiennym, endokrynnym itd.
I tak nawet jeśli dana osoba twierdzi, że nigdy nie zachoruje na żadne choroby – bo owszem one istnieją, ,,ale mnie to nie dotyczy’’ – czyli standardowa odpowiedź większości zdrowych osób, to niestety nasza odporność jest coraz bardziej obciążona szeregiem czynników zewnętrznych, na które nie mamy wpływu. Są to m.in.. smog, toksyny, pestycydy, bisfenole, itd. Itd., dlatego to co zawsze powtarzamy – warto wykluczyć ze swojego życia chociaż te, na które mamy wpływ.
Niestety w dzisiejszych czasach jest być zdrowym, a jeszcze dokładając swojemu organizmowi stresów związanych z jedzeniem kiepskiej jakości może odbić się to znacząco na naszym zdrowiu metabolicznym. Co w efekcie najpewniej będzie utrudniało pracę nad sylwetką, czy to w kontekście budowania masy mięśniowej, czy redukcji, czy nawet może dojść do niemożności wykonywania regularnych treningów z uwagi np. na ciągłe zapalenie zatok, czy problemy ze stawami/kontuzjami itp.
Spowodowane może to być osłabieniem układu odpornościowego, pojawieniem się autoimmunologii, czy po prostu niedoborem składników odżywczych, takich jak witaminy i minerały, które będą zaburzać prawidłowe funkcjonowanie chociażby stawów.
Ale też nie popadajmy w skrajności – ortoreksja (obsesja na punkcie zdrowego żywienia) też nie jest niczym dobrym!
Bardzo restrykcyjne diety, które wykluczają sporą gamę artykułów spożywczych również mogą być skrajnie niedoborowe i również mogą być stresem dla organizmu. Dodatkowo takie osoby wręcz potrafią potocznie mówiąc ‘’sfiksować’’ na punkcie zdrowego odżywiania, a w dzisiejszych czasach idealnie czysta dieta jest niemożliwa.
Jest różnica pomiędzy zwracaniem uwagi na to co jemy, a podporządkowywaniem wszystkiego diecie. Bardzo rygorystyczne podejście diety kulturystycznej, która zakładała zaledwie kilka produktów spożywczych, takich jak drób, ryż, płatki owsiane i nabiał nie uwzględniała żadnych odstępstw – w odpowiedzi zatem powstała koncepcja zupełnie innego doboru produktów właśnie IIFYM.

Czy ta koncepcja jest wg mnie możliwa do wprowadzenia u osób aktywnych fizycznie? Tak! O ile będzie spełnionych kilka warunków. Same założenia przestrzegania kaloryczności diety oraz rozkładu makroskładników w aspekcie dążenia do upragnionej sylwetki są jak najbardziej słuszne.
Oczywiście realizacja tych założeń nie koniecznie musi być oparta na śmieciowym jedzeniu. Wystarczy zwracać uwagę na jakość wybieranego przez nas pokarmu, stopień przetworzenia, dodatek substancji konserwujących, sztucznych barwników i różnego rodzaju ulepszaczy, kwasów tłuszczowych trans, czy syropu fruktozowo-glukozowego.

Podsumowując, strategia If it fits your macros jest ciekawym założeniem i zazwyczaj w samym dojściu do wymarzonej sylwetki się sprawdzi, jednak już w przypadku problemów jelitowych taki system może być problematyczny, jeśli nie będziemy zwracać uwagi na dobór produktów. Naszym zdaniem bezpieczną opcją jest postępowanie wg zasady pareto 80% dobrej jakości produkty z niewielkimi odstępstwami w postaci cheat meali ( w przypadku osób zdrowych!) to może być to świetna i długofalowa strategia w drodze do wymarzonej sylwetki