Temat jodu budzi wiele kontrowersji, szczególnie przy chorobie Hashimoto.

I słusznie, gdyż okazuje się, że wtedy wskazane jest stosowanie diety ubogiej w jod oraz niestosowanie suplementacji jodem. Choć jest to stanowisko, które nie bierze pod uwagę zależności jod–selen. Zbyt duże ilości jodu podawane w aktywnej fazie choroby Hashimoto przy niedoborach selenu będą dolewaniem oliwy do ognia. Jeśli jednak suplementujemy jod z selenem, istnieje małe ryzyko nasilenia problemu, co pokazują prace naukowe na ten temat. Wyjątkiem jest okres ciąży i karmienia piersią, kiedy każda matka powinna jod suplementować w ilości 220–300 mcg na dobę.
Jeśli chcemy więc jod zasuplementować, to tylko w towarzystwie selenu, soli, witaminy C, magnezu oraz B complex. W przeciwnym razie, jeśli wystąpi nadmiar, może podziałać szkodliwie.

Wśród Polaków jest on niedoborowym pierwiastkiem, dlatego od 1997 roku wprowadzono nakaz jodowania soli, który za wiele de facto nie wnosi – jod jest bardzo lotny, więc sól szybko traci ilości jodu, nie można zatem traktować soli jako źródła jodu. Nie zapominajmy, że większość Polaków również boi się soli ze względu na ryzyko nadciśnienia, co obalimy być może przy okazji kolejnej książki (wszystko zależy od osoby, przyczyny/jakości nadciśnienia oraz ilości soli).
W XXI wieku wiele dbających o zdrowie osób z dumą deklaruje wytrwałość w unikaniu soli, a zwłaszcza jodowanej soli kuchennej. Niektórzy zwracają się ku innym rozwiązaniom takim jak sól morska (zawierającej bardzo małą ilość jodu), sól koszerna (niezawierająca jodu) lub substytut soli na bazie chlorku potasu (niezawierający jodu). A nasza dieta niedoborowa jest w jod.

Każdy słyszał, że optymalne ilości jodu potrzebne są do prawidłowej pracy tarczycy – to prawda. Jod jest niezbędny do produkcji hormonów tarczycy: tyroksyny (T4) i jej aktywnej formy – trójjodotyroniny (T3). Ale nie tylko. Jodu potrzebują także jajniki, jądra, żołądek, trzustka, a nawet jelita.
Typowym objawem niedoboru jodu jest kompensacja tarczycy, czyli wole. Tarczyca (czysto hipotetycznie) myśli sobie „brakuje mi jodu, nie mogę więc wytwarzać moich hormonów, a one są niezbędne do życia. Może jak będzie mnie więcej (wole), to spowoduje, że hormonów też zacznie być więcej?”. I stąd właśnie przerost tarczycy – praktycznie w każdym przypadku wola należy wyrównać niedobory jodu (czasem może być to choroba Gravesa-Basedowa).

Z wolami często wiąże się niedoczynność tarczycy. Pamiętacie, że niedoczynność nie zawsze idzie w parze z chorobą Hashimoto? Jeśli więc nie mamy Hashimoto, a wole tarczycy – tak, temat jodu powinien nas zainteresować.
Gdy brakuje nam jodu, nadmiernie tyjemy, gorzej myślimy, odechciewa nam się żyć. Jod okazuje się skutecznym lekiem nie tylko przy chorobach tarczycy, ale i przy niektórych schorzeniach skóry, płuc, a nawet tętnic. Dlaczego? Bo ich pojawienie się to powikłanie niedoboru, który nie musi być związany jedynie z trybem życia.

Typowymi objawami niedoboru są m.in.: uczucie senności i brak energii, podwyższony poziom cholesterolu, problemy z metabolizmem, odpornością oraz radzeniem sobie ze stresem. Suche i wypadające włosy, problemy z cerą, łamiące się paznokcie. Skutkiem braku tego pierwiastka w organizmie jest także zbyt szybkie przybieranie na wadze lub brak efektów odchudzania.

W Polsce dorosła osoba powinna spożywać 150 mcg jodu i ta dawka uznana jest za optymalną. Z naszych doświadczeń, jak i z prac naukowych wynika, że jest to minimalna ilość chroniąca przed doświadczeniem wola i nic więcej. Nie jest to jednak dawka optymalna. Powinna być ona też dostosowana do wagi ciała, a tego w wytycznych brakuje.
Dodatkowo przy stwierdzonym niedoborze dawki powinny być większe.

Więcej? Rozszyfruj swoją krew -> www.twojakrew.com